Menu

środa, 10 października 2012

Czym jest dla młodego studenta pierwszy tydzień studiów?

Nim postanowiłam napisać tego posta zastanawiałam się nad tym co każdy z Was chciałby wiedzieć o studenckim życiu? Czy jakie stereotypy by Was interesowały? Odpowiedź na te jak i inne gnębiące mnie zagadki nie była łatwa. Dlatego stwierdziłam, że napiszę jak minął mi pierwszy tydzień i tym samym przedstawię sytuację "żaka" na uczelni w początkach października.

Co najbardziej zaskakujące to fakt, iż każdy myśli, że student idący na politechnikę ma wszystko podane na tacy.
 Niestety tak nie jest, począwszy od rekrutacji, aż po początek zajęć student musi wiedzieć wszystko inaczej przepadł w przedbiegach. Rok akademicki rozpoczyna się od wykładów wprowadzających, wykładowcy mówią nam jak widzą naszą współpracę, itd. Jednak to nie wszystko! Przed pójściem na wykłady jest spotkanie organizacyjne, które pozwala zostać nam studentem. Dostajemy wtedy nasze legitymacje :) W tym roku niestety już nie dostawaliśmy indeksów, gdyż na mojej uczelni są wprowadzone tylko elektroniczne. Kiedy już dostaniemy legitymacje i plan musimy odnaleźć się w olbrzymim campusie placówki. Często bez problemu można pomylić drużkę i wylądować zupełnie nie tam gdzie chcieliśmy. Gdy żak już myśli, że wrota politechniki stoją dla niego otworem musi odbyć szkolenie BHP i oczywiście obowiązkową immatrykulację :D  Kolejne kroki to wpisy na semestr i inne sprawy spędzające sen z powiek, a także zmuszające do 'koczowania' pod dziekanatem.

Bardzo często słyszę, że studenci politechniki nie muszą się uczyć, ich jedynym zajęciem jest imprezowanie.
W jakimś stopniu jest to prawdą, ale to tylko w pojedynczych przypadkach. Na uczelni technicznej jak i na każdej innej trzeba się uczyć! Co jakiś czas organizowane są jakieś studenckie imprezy, jednak nie można twierdzić, że są one 24/7.

Plan zajęć na politechnice także nie różni się wiele od planu studenta uniwerku, mamy zajęcia po półtora godziny z możliwością przerwy po połowie zajęć. Wykłady, laboratoria i ćwiczenia nie są mi obce, co dla wielu jest olbrzymim szokiem. Zdarza się, że do akademika wracam chwilę przed 21, bo akurat tak ułożyły się zajęcia. Jedyną różnicą w planie politechniki i w rozkładzie zajęć uniwersytetu są przedmioty. Nawał technicznych zajęć nie jest obcy dla osoby uczącej się dla inżyniera, co jednak może przerastać kogoś z predyspozycjami na licencjat. 

Ostatnia rzecz to akademiki. Słyszałam o nich straszne rzeczy! Naprawdę! Od wersji, że studenci nie dając ludziom spać w nocy przez swoje wybryki, aż po opcję, iż to zapijaczeni zwyrodnialcy. Mieszkam w akademiku już prawię dwa tygodnie i chyba powinnam się czuć rozczarowana. Nie było jeszcze żadnego zakłócenia ciszy nocnej, żadnej całonocnej imprezy, a i pijackich krzyków nie słyszałam. Zastanawiam się więc skąd to demonizowanie i nie mam zielonego pojęcia.

Na dzisiaj to by było tyle. Następny post pojawi się w przyszłym tygodniu, może nawet będę miała dla Was coś z moich opowiadań albo jakieś informacje studenckie z pierwszej ręki? 

Pozdrawiam
Kasia :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz