Dzisiaj postanowiłam wypłynąć na szerokie wody i podzielić się z Wami prologiem mojego kolejnego opowiadania. Zaczęłam je już jakiś czas temu, a że tak się złożyło, iż z powodu szkoły i spraw prywatnych zarzuciłam pisanie tak jak pozostałe zatrzymało się w fazie początkowych rozdziałów. Chciałabym jednak poznać opinię trochę szerszego grona niż pięć osób na temat moich "opowiadań". Mam nadzieję, że się nie zanudzicie czytając! Korzystając z okazji zachęcam do zaglądania na mojego chomika po "Dziewczynę z Porcelany".
PROLOG
Nie mogła złapać tchu. Jej klatka
piersiowa unosiła się to opadała ciężko i powoli. Leżała na
ziemi, płacząc. To coś znów ją prześladowało. Myślała, że
da jej spokój po tym, co przeszła. Jednak myliła się.
Cała była poobijana. Jakaś
niewidzialna siła kaleczyła jej drobne, teraz powykręcane w różne
strony ciało. To coś podniosło ją z ziemi. Nagle jej oczy
otworzyły się. Jedynym, co można było w nich dostrzec był
wielki, namacalny wręcz strach. Wiedziała, co zaraz się stanie.
Zacisnęła mocno pięści w
oczekiwaniu na cios. W tej chwili niewidzialny prześladowca uderzył
nią o podłogę. Słyszała jego triumfalny śmiech, od którego na
ciele tworzyła się gęsia skórka, a ściany drżały w trwodze. Po
policzkach płynęły jej rzewne łzy. Czuła brutalne ciosy w
brzuch. Nie mogła już wytrzymać bólu i zaczęła krzyczeć.
Jej matka znała ten krzyk. W swoim
życiu słyszała go już niejednokrotnie. Zawsze wiązało się z
nim cierpienie, cierpienie jej własnej córki. Przerażona, nie
czekając długo, zawołała swojego męża. Zjawił się
natychmiast. Razem pobiegli do jej pokoju, nie zwracając uwagi na
żadne przeszkody. Byle tylko zdążyć pomóc jedynaczce. Nie
chcieli tego na nowo przeżywać. Ale nie zawsze mamy na wszystko
wpływ. Tak było i tym razem.
Kobieta otworzyła szybkim ruchem drzwi
sypialni swojego dziecka. Mężczyzna towarzyszył jej jak cień.
Znaleźli młodą dziewczynę nieprzytomną i poturbowaną. Z
posiniaczoną twarzą leżała obok łóżka. Z nosa cienką strużką
spływała krew. Nastolatkę znów czekał pobyt w szpitalu i wizyty
u psychologa.
- To wróciło – powiedziała matka,
ciężko szlochając i wtulając się w ojca dziewczyny. Była
wściekła, że nie potrafi udzielić pomocy swojej ukochanej
córeczce, gdy ona tego naprawdę potrzebuje. Czuła, że to wina jej
złego wychowania, ale postanowiła się nie poddawać.
- Tym razem się uda kochanie –
zapewnił ją mąż z wielką siłą wyczuwalną w głosie. –
Uratujemy ją.
Teraz pozostało tylko czekać: na
karetkę, na wybudzenie dziewczyny, na ‘powtórkę z rozrywki’
jak to ta rodzina zwykła nazywać tę niecodzienną i
niewytłumaczalną sytuację.
***
Będę wdzięczna za Wasze opinie :)
Pozdrawiam Kasia. ;)
zapowiada się bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńOjeeeej. Zapowiada się nieźle, tylko czemu tak krótko? :) Mam nadzieję, że tylko Prolog przewidziałaś taki krótki, prawda? A co do treści, to jest interesujące. Zazwyczaj rodzice są nieświadomi niczego,a tutaj proszę :* Weny, weny i weny :*
OdpowiedzUsuńTylko prolog jest taki krótki :D A akurat to jest fragment, który zamierzam wstawić do tekstu w dalszej części. :D
OdpowiedzUsuń